Do szkoły dotarłam mniej więcej 20 minut przed lekcją. Zebrałam ze swojej szafki potrzebne książki i szybkim krokiem ruszyłam w kierunku klasy matematycznej. Do rozpoczęcia zajęć zostało mi jakieś cztery minuty a raczej nie chciała bym się spóźnić. Jednak nie dlatego że przejmuję się szkołą, bo wcale tak nie jest. Ja po prostu nie lubię kiedy wszyscy na mnie patrzą, a spóźniając się na lekcję nie uniknęłabym stania na środku klasy przed biurkiem nauczycielki i kilku minutowej spowiedzi jaki był powód owego spóźnienia.
Wychodziłam właśnie zza rogu korytarza , kiedy poczułam jak coś a raczej ktoś na mnie wpada. Runęłam na podłogę wypuszczając z rąk plik kartek. Zdziwiona podniosłam lekko głowę by spojrzeć na osobę która mnie potrąciła. Wysoki brunet siedział na podłodze obok, pocierając ręką w czoło które prawdopodobnie zetknęło się z szafką przy upadku. Szybkim ruchem wstałam i zaczęłam zbierać swoje kartki.
- Patrz jak łazisz - warknął chłopak podnosząc się z ziemi i ruszył w kierunku grupki chłopaków drużyny koszykarskiej którzy bacznie nam się przyglądali patrząc na całą scenę. Nie powstrzymywali się oczywiście od komentarzy które odbijały się od moich uszu.
- Ze wszystkich lasek w szkole musiałeś wybrać akurat takiego dziwoląga ?
- Ona w ogóle umie mówić ? - i inne tego typu komentarze. Każde słowo bolało. Bez słowa podnosiłam z zimnej posadzki karki papieru. W oczach stanęły mi łzy. Dlaczego ? Dlaczego to akurat na mnie musiał trafić. Jest tyle dziewczyn w szkole ale nie. On musiał wpaść akurat na mnie. Na osobę która za wszelką cenę chce pozostać w cieniu, unikając jakichkolwiek kontaktów. A teraz ? Wszyscy stali wokół mnie i bruneta śmiejąc się. Ze mnie.
- Nick ! Ruszaj dupę. Nie będziemy czekać na ciebie cały dzień ! Później się nią zajmiesz ! - wrzeszczał Alex.
- P..przepraszam- już chciałam uciec do damskiej łazienki by zniknąć z pola widzenia wszystkich gapiów kiedy chłopa szybkim i mocnym ruchem zacisnął dłoń na moim ramieniu, każąc mi w ten sposób zatrzymać.
- Nie wchodź mi więcej w drogę dziwolągu. Jasne ?! - wszystkie dotychczasowe śmiechy i rozmowy ustały gdy chłopak ryknął tym swoim donośnym głosem. W moich oczach ponownie stanęły łzy. Pokiwałam niepewnie głową i wyrwałam się z jego uścisku. Przepychałam się przez tłum nastolatków w kierunku damskiej toalety. Wszystkie twarze zwrócone były w moim kierunku. Widziałam ich kpiące uśmiechy które sprawiły ze po policzku spłynęła pierwsza łza, przecierając szlak dla następnych. W końcu udało mi się dostać do łazienki. Odnalazłam wolną kabinę i zamknęłam za sobą drzwi siadając na opuszczonej desce. Rękawem ciemnej bluzy przetarłam słoną ciecz z twarzy. Przed oczami nadal miałam to co przed chwilą się wydarzyło na korytarzu. Nick urządził niezłe show. Zresztą jak zwykle... Razem ze swoim "kumplem" Alexem dosłownie uwzięli się na mnie. Dokuczają i upokarzają mnie przy najbliższej okazji już od jakiegoś czasu. Niby przypadkiem Alex skasował mój rower swoim nowiutkim BMW a Nick też przecież przypadkiem wgniótł drzwiczki od mojej szafki do jej środka. A dzisiejszy pokaz przed innymi uczniami tej szkoły ? Norma. Oni wręcz uwielbiają wyśmiewać się z moich ubrań, zachowania. Zastanawia mnie tylko dlaczego... Przecież ja im nic nie zrobiłam.. Nie mogli sobie wybrać kogoś o mocniejszej psychice do dręczenia ? Przecież wszyscy wiedzą że w tej szkole jestem najsłabszym ogniwem...
Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek. Spojrzałam na zegarek zapięty na moim nadgarstku. Cienki skórzany pasek uwierał mnie w nadgarstek, jednak innego nie miałam. Dochodzi 9 więc pierwsza lekcja już się skończyła. Aż tak długo tutaj siedziałam ?! Potrząsnęłam głową i dopinając zamek od lekko już zdartej torby wyszłam z kabiny. Przy lustrze tłoczyła się trójka dziewczyn. Z pomadkami, tuszami i puderniczkami w rękach. Kiedy mnie zobaczyły, zmierzyły mnie wzrokiem by później ponownie spojrzeć na koleżanki i wybuchnąć śmiechem. No tak. Wszystkie modnie ubrane. W drogich butach i nowych swetrach które miały wartość mojego trzymiesięcznego kieszonkowego. Spuściłam wzrok na podłogę i niepewnym krokiem opuściłam łazienkę udając się w kierunku szafki. Wymieniłam książki do matematyki na podręcznik do Angielskiego i po chwili byłam już w klasie. Usiadłam w ostatniej ławce chcąc nie zwracać na siebie niczyjej uwagi. Nienawidziłam szkoły. Ale nie dlatego że trzeba się uczyć czy poświęcać czas na przygotowanie do lekcji. Ja jej nienawidziłam bo była tu masa ludzi. Ludzi, których najzwyklej w świecie się bałam....
Kiedy lekcje wreszcie się skończyły, szybkim krokiem wyszłam ze szkoły. Chciałam jak najszybciej oddalić się od tego miejsca.
Kiedy byłam już na miejscu, zamknęłam się w swojej sypialni. Runęłam na łóżko zamykając oczy. Po chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi a moment później stała w nich Klara ( opiekunka )
- Victoria kochanie zejdź na obiad - powiedziała zatrzymując się tuż przy moim łóżku. W odpowiedzi pokiwałam tylko przecząco głową. Kobieta cicho westchnęła.- Dziewczyno ty musisz zacząć jeść ! Widziałaś się ostatnio w lustrze ?
Jęknęłam cicho. Czułam że kobieta nie odpuści. Niechętnie wstałam z łóżka i zwlekłam się na dół do jadalni.
Grzebałam widelcem w talerzu nie mając nawet najmniejszej ochoty na spróbowanie potrawy którą przyniosła mi Klara. W końcu zrezygnowałam z tego bezsensownego ślęczenia przy stole. Upewniając sie że w pobliżu nie ma kobiety, wyszłam z talerzem do łazienki gdzie spuściłam jego zawartość. Zakradłam się z powrotem do jadalni. W chwili w której usiadłam na krześle, weszła Klara z dumą patrząc na pusty talerz. Uśmiechnęła się na co ja po prostu wyszłam do góry. Wzięłam szybki prysznic i ułożyłam się wygodnie w łóżku. Kiedy tylko zanurzyłam głowę w poduszce od razu nasunęły mi się przed oczy wydarzenia dzisiejszego ranka. Wiem że nie powinnam się tym przejmować ale jednak mnie to boli. Mimo prób nie udało mi się zatrzymać łzy która spłynęła z mojego policzka i zatrzymała sie na miękkiej poduszce. Nienawidzę swojego życia.
Naprawdę świetne, ale czuje lekki niedosyt mogłabym tak czytać i czytać nie mogę doczekać się następnego :*
OdpowiedzUsuń