wtorek, 24 września 2013

4.

Liam's POV

Cholera - warknąłem w myślach. Jak to dom dziecka ?! Przecież ja tam nie wytrzymam ! Rozumiem że w świetle prawa jestem jeszcze niepełnoletni ... Ale do osiemnastki zostało mi już tylko jakieś pół roku.... Chyba potrafię zadbać sam o siebie prawda ? Ale nie... Przecież ci wszyscy urzędnicy w ciasnych garniturach z krawatami na szyjach wiedzą ode mnie lepiej. Bo przecież jestem za młody na to żeby zamieszkać samemu, znaleźć sobie jakąś tymczasową pracę , żeby przy okazji móc zaocznie studiować. Skoro więc teraz nie dam sobie rady, to wydaje im się że przez sześć miesięcy coś się zmieni ? Idioci.
- Daleko jeszcze ? - spytałem opiekunki społecznej, siedzącej na fotelu tuż obok mnie.
- W zasadzie już prawie jesteśmy - uśmiechnęła się słabo. Przez całą prawie trzy-godzinną podróż nie zamieniliśmy ani słowa. Byłem za bardzo wkurzony żeby wymówić choć zdanie.
- Liam wiem że jesteś zły, ale takie jest prawo. To nie od nas zależy.- westchnęła - a poza tym, spodoba ci się w Londynie. Próbowała uśmiechnąć się pokrzepiająco, jednak nie za specjalnie jej to wyszło.
Więc Londyn ? Hmmm, w zaistniałej sytuacji brzmi całkiem nieźle. Teraz przynajmniej wiem że nie wywożą mnie na jakieś totalne odludzie. Słyszałem niejednokrotnie od brata że to miasto jest piękne. Za każdym razem gdy wracał do domu na weekend z akademika, zasypywał nas opisami przeróżnych miejsc które zwiedził w przerwie między wykładami na uczelni. A przynajmniej przez kilka pierwszych przyjazdów do domu. Wolverhampton może nie należy do najmniejszych z miast Wielkiej Brytanii ale jednak Londyn ma w sobie to coś.
Chwilę później zatrzymaliśmy się pod ogromnym budynkiem. Wyglądał na bardzo bogaty. Zadbany ogródek wokół posiadłości dodawał uroku. W oknach budynku zawieszone były różnokolorowe firanki a na parapetach stały kwiaty doniczkowe a w co niektórych miejscach także jakiś pluszak czy inna zabawka.
- Wysiadasz ? - z zamyśleń wyrwał mnie głos opiekunki. Otrząsnąłem się i zsunąwszy się z fotela ruszyłem w kierunku bagażnika by wyjąć z nich dwie walizki do których zdążyłem zapakować wszystkie moje rzeczy zaraz po pogrzebie rodziców, nim mnie zabrano z mieszkania. Ująwszy je w dłonie ruszyłem  w kierunku wejścia do budynku.
W środku zostaliśmy przywitani przez dwie  kobiety. Już na wejściu posłały nam serdeczne uśmiechy i przejęły moje walizki, mimo że upierałem się że sam je zaniosę do pokoju.
- Klaro, Pattie. To jest Liam - facetka z opieki społecznej zwróciła się do kobiet.
- Dzień dobry - uśmiechnąłem się słabo by ukryć to , jak bardzo nie chcę tu być. Przecież nie mogłem się na nich wyżywać. Nie są niczemu winne.
- Witaj Liam. Mamy nadzieję że ci się u nas spodoba -uśmiechnęła sie szeroko Klara ( o ile mnie pamięć nie myli)  Jestem tego pewien. Przecież dom dziecka to szczyt moich marzeń. Już miałem pozwolić moim myślą zamienić się w słowa, jednak w porę ugryzłem się w język. Posłałem tylko nieśmiały i nieźle wymuszony uśmiech. - Chodź, pokażę ci gdzie co jest. Tak mniej więcej. - Złapała jedną z moich walizek jednak duma nie pozwalała mi pozwolić kobiecie nieść ją. Odebrałem ją grzecznie od niej i poszliśmy szerokimi schodami na pierwsze piętro. Po chwili zatrzymała się przed jednymi z wielu drzwi na korytarzu.  Weszliśmy do środka. Pokój był mały ale całkiem przyjemny. Cztery łóżka ułożone pod ścianami, jakieś szafki, mały stolik i cztery krzesła.
- Będziesz dzielił sypialnie z Rickiem. Myślę że się dogadacie. - znów ten pocieszający uśmiech. W jej wyrazie twarzy widziałem wiele emocji. Współczucie i zrozumienie jednak przysłaniało całą resztę. Kobieta po prostu nie dała się nie lubić. Może nie będzie tutaj tak źle ? Dawaj Liam. Nie daj się zniechęcić już teraz.
-Gdzie znajdę łazienkę ? - spytałem wyrywając się z zamyśleń.
- Na końcu korytarza , pierwsze drzwi po prawej.
Minąłem ją i ruszyłem we wskazanym kierunku. To miejsce coraz bardziej mnie zadziwiało. Jego wystrój sprawiał że czułem się tutaj trochę jak w jakimś zamczysku. Za dużo filmów się naoglądałeś matole. Pokręciłem głową i dalej szedłem dość długim korytarzem. Po chwili dotarłem na miejsce. Stanąwszy przed białymi drzwiami, nacisnąłem klamkę i wszedłem do pomieszczenia. Jednak gdy tylko to zrobiłem, zamarłem.
Przed lustrem stała dziewczyna. Naprawdę chuda. Przez warstwę skóry przebijał się dość wyraźny zarys kości. Może nie wyglądała jak te dziewczyny które  widziałem na zdjęciach w podręczniku do biologi ale nie wiele jej do tego brakowało. Omawialiśmy wtedy chyba anoreksję czy jakoś tak.
- J-ja p-przepraszaaam - wyjąkałem kiedy zdałem sobie sprawę że nadal stoję i się gapię jak jakiś idiota po czym zamknąłem szybko drzwi.
Idiota - warknąłem uderzając się otwartą dłonią w czoło. Postanowiłem wrócić do pokoju. Ku mojej radości juz po kilku minutach udało mi się odnaleźć właściwe drzwi. Nie bez problemu co prawda ale jednak.

~~~~~~
- Ej Rick ? - uderzyłem lekko z łokcia, chłopaka siedzącego koło mnie.
- Mhmm ? - mruknął kończąc kolejna kanapkę. 
- Kto to ? -spytałem wskazując lekko głową w prawą stronę. Chłopak podążył za mną wzrokiem a kiedy dostrzegł o kogo mi chodzi, omal nie udławił się kęsem kanapki który obecnie miał w ustach.
- O nie stary, zapomnij. Ona nie jest dla ciebie - jęknął. 
- Dlaczego nie ? - wziąłem kolejny łyk kawy posyłając mu przy tym pytające spojrzenie. 
- Chłopie. Ona jest... Dziwna. Nikt, ale to nikt nie potrafi się z nią dogadać. To totalny wyrzutek. 
- Co ? Jak to ? - nie dawałem za wygraną.
- Gościu ona ma zrytą psychę. Widziałeś jej ręce ? Nie ma na nich nic oprócz blizn po żyletce czy czego tam używa. - What ?  Z wrażenia aż oblałem się kawą. 
- Aż tak ? - spytałem nadal nie dowierzając. 
- Mhmm. Może i ma ładną buźkę, ale uwierz mi. Nie masz u niej szans. Nie wiem czy ktokolwiek je ma. - upił ostatni łyk herbaty po czym podniósł się z krzesła. - Idziemy ? Zaraz są lekcje. 
- Jasne. Zmienię koszulkę i wychodzimy. - Pognałem schodami na górę, prosto do sypialni. Ubrałem czysty podkoszulek i grubą bluzę. W końcu na ziemi byłą przynajmniej dziesięcio centymetrowa warstwa śniegu. Do tego jeszcze kurtka, czapka na głowę i jestem gotowy.  No więc pierwszy dzień w szkole. Dawaj Payne ! 

~*~ 
I jak wrażenia ? Wybaczcie że czekaliście tak długo
ale brak internetu całkowicie mnie sparaliżował. 
Mam nadzieję że nie wściekacie się już na mnie.
Kocham Was - Mikka

I wiem że będziecie pewnie źli ale jednak dam Wam mobilizację.

7 komentarzy = następny rozdział

Buziaki

7 komentarzy: